| www.mamcarz.art.pl |

Rozmowa Jerzego Mamcarza z Rafałem Bryndalem w Wiadomościach ZAiKS
poniedziałek, 19 września 2022

W ostatnich "Wiadomościach", kwartalniku Stowarzyszenia Autorów ZAiKS, ukazała się rozmowa Jerzego Mamcarza z Rafałem Bryndalem.

NIE NAPRAWIAM  ŚWIATA,  ZOSTAWIAM  TO NAIWNYM
Jesteś twórcą Warszawskiej Sceny Bardów. Jaka jest według Ciebie najbardziej trafna definicja barda i kiedy się nim pierwszy raz poczułeś?
W 2006 roku założyłem Stowarzyszenie Warszawska Scena Bardów i cieszy mnie, że koledzy z kręgów piosenki literackiej, satyrycznej, autorskiej byli otwarci na taką ewentualność. Bard, to jest taka postać, która sama pisze, sama komponuje i sama wykonuje. Złośliwi  twierdzą, że czerpie dochody z trzech źródeł. Niestety jest to rodzaj muzyki niszowej. Bardowie, to głównie panowie. Zdarzają się panie, ale w zdecydowanej mniejszości. Dlaczego tak jest? Padło wiele odpowiedzi. Ja znalazłem jedynie słuszną odpowiedź na ten temat. Otóż jest coś  sympatycznego w słowie bard. Posłuchajmy: BAR–D. Można powiedzieć, że jest to lekko rozbudowany bar, a to już jest domena mężczyzn. Dla mnie „bar” to już  wspomnienie, więc średnio przylegam do takiego określenia, tym bardziej, że interesuje mnie piosenka zharmonizowana w sposób wyszukany, jazzowy, a w wypowiedziach literackich nie naprawiam świata. Zostawiam to naiwnym.

Co jest pierwsze, gdy tworzysz swoje piosenki , tekst czy muzyka?
Dla mnie świat określa słowo. Słowo pisane, mówione, śpiewane, gdzie jest zawarty rytm, barwa, nastrój. Słowo jest materiałem. Zawiera  paletę gotowych interpretacji. Niewiele trzeba, tylko zanurzyć  się i stosownie poruszać. Można to samo powiedzieć o wszelkich sztukach artystycznych, tylko, że ja zajmuję się przekazem słownym. Wykonuję czasem  teksty napisane do światowych klasyków piosenki literackiej. I tak jest w moim ostatnim recitalu „MOC słowa i muzyki”, który realizuję z pianistą Robertem Obcowskim.

Czy mógłbyś opowiedzieć o przełomowych momentach w Twojej karierze?

Bycie laureatem takiego czy innego festiwalu piosenki artystycznej, to przygoda w grupie podobnych wrażliwości  i myśli. I nawet moje pojawienie się  w Piwnicy pod Baranami, po wygraniu konkursu Old Folk Meeting, gdzie przew. jury był Adam Macedoński,  który wprowadził mnie do Piwnicy, to była też przygoda, tylko  poważniejsza. W Piwnicy czuło się brak cenzury, literackość, niecodzienność, i wisiała w powietrzu ta chwila, w której wszystko  może się zdarzyć, i śmiech, i wzruszenie. Świat mi podpowiadał, co mam robić. Poprzez festiwale, warsztaty piosenkarskie, spotkane autorytety, bo coś należało zrobić z facetem po politechnice, z duszą artysty. Przełom nastąpił dopiero, gdy na egzaminach organizowanych przez ZASP w 1982r., gdzie uzyskałem status „ artysty piosenkarza”, prof. A. Bardini/ przew. komisji/ zapytał mnie: „Co ty właściwie robisz?”. Odpowiedziałem: „Do niedawna byłem technologiem na AN-2, a teraz jestem instruktorem w Gminnym Ośrodku Kultury w Wojsławiu. Powiedział: ”Jest tylko jedno wyjście dla ciebie”. „Trzeba stamtąd uciekać i śpiewać”. Jeszcze w tym samym roku podjąłem  pracę w kabarecie literackim „Ostatnia Zmiana” przy ZPR w Warszawie, gdzie zostałem zatrudniony jako wykonawca i kompozytor muzyki, również dla innych wykonawców, utworów prezentowanych w programach, które co sezon zmienialiśmy.  Skomponowanie adekwatnej muzyki do określonego wiersza, to jest jak pisanie poezji. Tego nie można się nauczyć. To trzeba mieć. Ja to mam.

Skąd się wzięła u Ciebie fascynacja piosenką poetycką? Kiedy to się zaczęło?
W szkole średniej z kolegami założyłem zespół, dziś można powiedzieć rockowy. Mieliśmy pewne sukcesy w okolicy. W tym czasie w szkole muzycznej w Mielcu powstał zespół wokalny prowadzony przez Tadeusza Wywrockiego, gdzie śpiewaliśmy jego kompozycje, ubrane w piękne harmonie jazzowe. Pewnego dnia Tadeusz przyniósł utwór  skomponowany tylko dla mnie do tekstu Kazimiery Iłłakowiczówny i okazało się, że „poezja śpiewana” to może być moja ścieżka.

Czy spotkałeś mistrzów, którzy byli dla Ciebie autorytetami?
W Myśliborzu poznałem Jonasza Koftę, który zasiadał w jury konkursu. Od Jonasza otrzymałem informację  o werdykcie jury przed jego ogłoszeniem. Pozwoliło mi to  długo  zażywać z nim kropli nasercowych. Był jak otwarta encyklopedia. Nie mogłem  zweryfikować tego, co mówił, ale wierzyłem w ciemno. Magia osobowości. W Wałczu, przew. jury była Lidia Zamkow. Powiedziała, że jak zacząłem śpiewać chwyciłem ją za gardło i nie puściłem do końca utworu. Przeżyła, ale takie momenty pamięta się. Wpadłem w grupę zauważonych i zostałem kilka razy zaproszony do udziału w Warsztatach Piosenkarskich w Lublińcu. Warsztaty prowadzili: Krzysztof Heering, z którym do dziś współpracuję, Janusz Kondratowicz, pamiętam jego ważne zajęcia z pisania tekstów piosenek, Zbigniew Górny, który podarował mi swoją kompozycję do słów Kazimierza Łojana, Ewa Mentel, od emisji i dykcji, dzięki tym zajęciom wiem, jak szybko wrócić do formy wokalnej, Lech Terpiłowski, człowiek instytucja, pianista jazzowy, krytyk muzyczny i dla mnie mentor, czy Andrzej Ibis-Wróblewski, który zapoznał się z moimi wstępnymi tekstami i gorąco namawiał do pisania. Powtarzał: „Widzę potencjał, widzę potencjał”. Wielki wpływ na moją wrażliwość sceniczną mieli twórcy, których spotkałem w Piwnicy Pod Baranami.

Jesteś twórcą takich pojęć literackich jak „anegdotyk” i „przewodnik poetycki”. Czy mógłbyś powiedzieć, co one znaczą i z czym się wiążą?
W moich koncertach chętnie opowiadam o historiach, które zdarzyły się naprawdę,  mają charakter zabawnej anegdoty. W latach 90.wydałem płytę z aranżacjami Zygmunta Kukli oraz książkę poetycką pod wspólnym tytułem  „…jeszcze tańczą ogrody”/moje wiersze, teksty, z interpretacjami graficznymi  Krzysztofa Litwina/. Jadąc do Krakowa, zabrałem ze sobą 20 egzemplarzy i zaniosłem do księgarni na ul. św. Anny. Po dwóch tygodniach jestem ponownie w Krakowie. Pani mówi, znakomicie sprzedaje się ta książka. Proszę zostawić następne egzemplarze. Pomyślałem: Ot, co znaczy Kraków. Tu dobre książki sprzedają się nawet bez zbytniej reklamy. Wieczorem jestem u Litwina. Krzysztof mówi: „Ty jesteś w Warszawie, więc podjedź do Bellony i porozmawiaj, abyśmy mogli kupować tę książkę po zaniżonej cenie. Ciągle wypada mi komuś dać. Już kupiłem 20 szt. w księgarni na św. Anny”. Historia, która mnie dotknęła. Po prostu „anegdotyk”.

W twórczości bardzo ważny jest  synopsis. Oglądałem w TVP historie wymyślone przeze mnie , napisane jedynie innymi dialogami. Tego typu procedura jest częsta, dlatego pomysł „przewodnik poetycki”  jako nowa forma prezentacji słowa i obrazu zarejestrowałem w Urzędzie Patentowym. Do tej pory ukazały się „Ponte – przewodnik poetycki Italia” i „Przewodnik poetycki – Polska- perły architektury”, gdzie opisuję w formie wiersza znane miejsca, dzieła sztuki, zabytki architektoniczne,    a każdy z tych obiektów narysował mistrzowską ręką Franciszek Maśluszczak. Jesienią ukaże się  moja kolejna płyta „Słowno-muzyczny przewodnik poetycki –Polska”.

W swojej twórczości łączysz poezję z satyrą . Co jest w tym najbardziej pociągające?
Nie lubię na scenie nudy. Wiersz, tekst, powinien być poznawczy, poetycki, a zarazem powinno to być danie strawne i dobrze przyprawione. Jako przyprawy prowansalskiej używam satyry.  

Jesteś laureatem wielu konkursów. Masz wiele odznaczeń. Czy to jest dla Ciebie inspirujące?
W latach 70. uczestniczyłem w wielu konkursach piosenki artystycznej, zostając laureatem  m.in. w Olsztynie, Myśliborzu, Wałczu, Krakowie, Rzeszowie, Toruniu i była to dla mnie forma spędzenia czasu z edukacją w tle. Odznaczenia: Zasłużony dla Kultury Polskiej, Srebrny i Złoty Krzyż Zasługi, Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis, czy Nagroda ZAiKS., są zauważeniem mojej działalności, co bardzo cieszy. Wtedy kłaniam się, dziękuję, jestem sympatyczny i próżny, jak każdy artysta.

Jesteś pomysłodawcą i dyrektorem festiwalu im. Jonasza Kofty „Moja wolności” , czy możesz się podzielić swoimi refleksjami na temat tej ważnej inicjatywy kulturalnej?
Kilka dni temu zakończyłem 16 edycję festiwalu. Jak co roku, poziom bardzo wysoki. Uczestnicy wykonują obligatoryjnie minimum jeden utwór Jonasza, co gwarantuje  wysoki poziom literacki konkursu. Zdaniem wykonawców, dziennikarzy muzycznych i twórców, festiwal należy do najważniejszych  w Polsce  festiwali poświęconych piosence artystycznej. W Koncertach Finałowych występują laureaci oraz artyści i przyjaciele Warszawskiej Sceny Bardów, co okazało się znakomitym pomysłem  z pozytywnym wpływem na jakość artystyczną wydarzenia. Miło mi poinformować, że od pierwszej edycji partnerem festiwalu jest Stowarzyszenie Autorów ZAiKS.

Czy możesz opisać swoje koncerty i występy , które są szczególnie dla Ciebie ważne i z różnych względów niezapomniane?
Byłem przedstawicielem pr. III PR na festiwalu Redakcji Rozrywki OIRT w Pradze, gdzie zaśpiewałem z towarzyszeniem tamtejszej orkiestry radiowej. Zaowocowało to zaproszeniem do Niemiec na recital w radio Hessischer Rundfunk w ramach Tage der Leichten Musik we Frankfurcie n. Menem.
Ważnymi koncertami/realizacjami były moje recitale w TVP2 „Na początku słowa” i „Jeszcze skrzydła nam odrosną”. Mile wspominam czas, gdzie przez prawie całe lata 80. koncertowałem z kabaretem „Ostatnia Zmiana”, m.in. z Jankiem Himilsbahem, Jurkiem Cnotą, Stefanem Zachem, czy autorem większości tekstów Bogdanem Wrocławskim, gdzie zagraliśmy ponad 1000 koncertów. Był to wesoły robur, bo taką marką jeździliśmy. Himilsbach mawiał: „Jeżdżę z nimi, bo to wariaci, a z wariatami zawsze  weselej”.

Jakie cele sobie stawiasz jako Prezes ZAKR? Co w tej pracy jest dla Ciebie najważniejsze.
Jestem prezesem Związku Polskich Autorów i Kompozytorów ZAKR od 2. lat. Mamy wiele do zrobienia. Pracujemy nad dobrymi rozwiązaniami w proponowanych ustawach, jak Uprawnienia Artysty Zawodowego. czy aktualizacja listy „czystych nośników”. Nasz statut obliguje nas również do prac podnoszących poziom polskiej piosenki, dlatego w ubiegłym roku uruchomiłem nowy festiwal „Kryształowy Kamerton”, dedykowany wyłącznie utworom premierowym. Piosenka, to słowo i muzyka, dlatego w ramach festiwalu premiujemy utwory  równowagi artystycznej między słowem a muzyką. Na pierwszą odsłonę festiwalu napłynęło 162 utwory. Tą drogą zwracam się do twórców. Do 20 września będzie można nadsyłać na adres Adres poczty elektronicznej jest chroniony przed robotami spamującymi. W przeglądarce musi być włączona obsługa JavaScript, żeby go zobaczyć. , utwory na II Festiwal Polskiej Piosenki „Kryształowy Kamerton”2022 /Koncert Galowy 22 października w Studio im. A. Osieckiej/.  Na mój wniosek, w ostatnim okresie, wielu twórców ZAKR. zostało uhonorowanych odznaczeniami państwowymi  i Medalami Zasłużony Kulturze Gloria Artis. Tematów jest wiele, które należy realizować. Przyznaję, zabiera  to więcej czasu niż myślałem.


wstecz  
stat4u